włącz.
Czeeść.
Znowu sobie trochę podołuje, bo dawno tego nie było..
Wszyscy juz dobrze wiemy, że ludzie są egoistami. Ale, mając na myśli pewne dwie osoby, jestem tym trochę zaskoczona. Nie spodziewałam się po nich czegoś takiego i nie, nie twierdzę że są egoistami, tylko ostatnie zdarzenie było trochę egoistyczne.
Nie można myśleć o sobie, błagam! Trzeba spojrzeć też z innych stron, postawić się w roli innego człowieka.
Więcej empatii ludzie, to nie jest wcale takie trudne no..
Chodzi tu głównie o przykład P., bo pomyślcie, że ta osoba czekała pare miesięcy, żeby spotkać się z Wami/nami, przeżywając w tym czasie różne ciężkie chwile, bo wiadomo jak było na początku powrotu za granicę. Przyjeżdża i co? Dowiaduje się, że jest fałszywa? no kurra nie. Bo Wy macie jakieś problemy z inną ekipą, więc P. ma się do tego dostosować, robić tak jak Wy, bo Wam tak pasuje? Tak wynika z Waszej definicji przyjaźni. Naprawdę strasznie wysokie są te kryteria, a przecież nie ma ludzi idealnych i nikt nikomu się nie będzie podporządkowywał.
'Bo ja tak chcę' - najgorszy tok myślenia z możliwych.
Poza tym każdy ma prawo zadawać się z kim chce, a że ktoś nie potrafi wybaczać drugiej osobie, to już problem tego kogoś. A przecież wybaczanie to sztuka, jest jedną z najpiękniejszych rzeczy, które człowiek może osiągnąć podczas swojego marnego życia.
I nie chodzi tu o mnie, bo jestem nikim i ja to nieważne. Ale pomyślcie jak P. się czuje.
Czemu najzwyczajniej w świecie nie może się spotkać z ludźmi, których lubi i nie widziała kilka miesięcy?
Bo od razu jakieś fochy itepe. Mam nadzieję, że to zrozumiecie. Bo to takie robienie problemów z niczego..
Zamiast po prostu o tym porozmawiać to już wielka afera i robienie z siebie poszkodowanych ofiar?
"Wrogowie moich przyjaciół są też moimi wrogami." - jak tak będzie wszędzie i na całym chorym świecie to się nie dziwię, że jest tyle nienawiści, hipokryzji, fałszu.. Każdy będzie miał w sobie odrobinę zła i będzie się to szerzyło. no i jak tu dążyć do słynnego pokoju na świecie? -.-
Poza tym 'wrogowie'? Co pan M. takiego Ci zrobił? Owszem, chciał nas "zniszczyć". Ale czy rzeczywiście?
Zrobił to? Nie.
Prędzej Ty go zraniłaś. I żeby nie było, jak zwykle jestem neutralna, bo każdy z Was dobrze zna mój charakter i dobrze wie, że nie chcę z nikim się kłócić i nie chcę żywić awersji wobec kogokolwiek.
Bo takie coś nigdy nie prowadzi do czegoś dobrego. A potem się wszyscy dziwią skąd tyle zła na świecie,
jak tu każdy myśli tylko o sobie, ma gdzieś innych, liczy się tylko 'ja, moje, dla mnie i jak ktoś będzie mi się przeciwstawiał i nie myślał tak jak ja to jest moim wrogiem i go nie szanuję.' ? Ludzie upierają się przy swoim, tylko ich zdanie jest najważniejsze, nie obchodzi ich co mają do powiedzenia inni, nawet jeśli ktoś mówi prawdę, to i tak trzeba trzymać się swoich stwierdzeń.
Ludzie no, ogar.
Przytaczając jeszcze jeden fragment z pewnej rozmowy mogę śmiało stwierdzić, że jak ktoś jest "inny" to nie istnieje. Chodzi o to, że teraz ludzie są tacy sami, żyją tak samo, dążą do tego samego, a jak zauważą, że ktoś żyje inaczej, ma inny tok myślenia, poglądy na życie to od razu jest dziwny i trzeba go wybić, zlikwidować?
Bo w dzisiejszych czasach nie można się nawet wyróżniać, nie można być sobą, bo grozi to odrzuceniem, wyśmianiem i krytyką ze strony innych..
I oczywiście teraz ważny jest dobrobyt materialny niż rozwój duchowy, to co mamy, niż to jacy jesteśmy. -.-
Jak dobrze, że są jeszcze ludzie, którzy się do tego nie stosują i zadają sobie pytania o sens życia, wartości człowieka, dostrzegają tą beznadziejność świata i 21 wieku, a nie tylko pieniądze i sława.
No i na uj mi to niby "dobre serce" jak nic z tego nie mam. Chcę żeby było dobrze, jak naprawiam jedną rzecz to druga się psuje. Nigdy nie chciałam nikogo zranić, nie chciałam sprawiać przykrości, a żeby tak było to trzeba siedzieć samemu zamkniętym w czterech ścianach i uważać na KAŻDE wypowiedziane słowo. A potem jak coś nie wyjdzie, to jak zwykle się obwiniam i żałuję, że żyję.
Nie jest łatwo tak żyć, nikomu nie polecam. Albo raczej istnieć, bo to nie jest życie..
Tylko nędzne bezsensowne istnienie.
Naprawdę boli takie coś, jak za nic ludzie Cię nienawidzą.
Ze wszystkich sił starasz się żeby było dobrze, martwisz się o każdego, przejmujesz wszystkim, nawet nic nie znaczącymi sprawami, a tak łatwo to wszystko zepsuć i Cię zniszczyć, choćby zaledwie kilkoma słowami.
I potem wszystko wraca, przeklęta pustka, monotonia, wieczny dół. Tak trudno się z tego wybić..
Ta ciągła walka.. a przecież życie powinno chyba sprawiać przyjemność, nie?
No i oczywiście wszystko wina ludzi, tych debilnych, samolubnych istot. -.-
Zabijcie się wszyscy albo prędzej i później i tak zginiecie z tej antypatii..
A wystarczy wyciągnąć rękę albo chociaż jeden zwykły uśmiech. Niby nic, a tak wiele znaczy.
Taa, żałosne wyżalanie się na fblu.
Miało być kilka zdań, a jak zwykle wyszły głupie, bzdurne przemyślenia Weroniki, narcia.