photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 4 KWIETNIA 2013

x

Dzień ostatecznie taki średni. Niby nie dojebałam znowu aż tak strasznie, ale jednak wpadły dwie gałki lodów jeszcze... Plus to śniadanie, no cóż, nie mogę zaliczyć na zielono w żadnym wypadu. Ale to nic. Grunt to kontynuować. 

 

 

Ale boję się. 

Pojechałam na miasto po tym rzyganiu i zjadłam trochę sałatki... I znów zaczął mnie boleć brzuch. Ostatnio tak często mnie boli. Praktycznie po wszystkim. I robi mi się niedobrze, i mdli mnie. I czuję się przerażona. Byłam w stanie żyć z bulimią, czy tam z Wei Lili, dopóki niszczyła tylko moją psychikę. Bo niszczyła, to prawda, ale równocześnie przynosiła ukojenie, ucieczkę, dawała poczucie bezpieczeństwa i nawet swego rodzaju wolności. Ale teraz okazuje się, że zaczyna niszczyć i ciało. 

Zrozumcie - ja nienawidzę swojego ciała. Przecież ciągle o tym piszę. Brzydzę się go, nienawidzę gdy ktoś je komentuje, dotyka. I najchętniej bym się go pozbyła. Sprawiła, żeby zniknęło. 

Problem jednak polega na tym, że jeśli ciało istotnie zniknie... To ja też. Za każdym razem kiedy dostaję boleści brzucha, zaczynam się panicznie bać, i dosłownie czuję nad sobą widmo śmierci. Czy raczej strach, że to widmo istotnie nade mną jest. Co jeśli pewnego dnia te boleści skończą się karetką? Co ja wtedy powiem rodzicom? Co powiem całej rodzinie? 

A co jeśli pewnego dnia te boleści skończą się... moim końcem? 

I co wtedy? Nagle stanie się ciemność? Tak po prostu? Cholera, mam przecież dwadzieścia lat... Nie powinnam bać się śmierci. Powinna być dla mnie czymś odległym... Jest, nie jest? 

Myślicie, że bulimiczki naprawdę umierają..?

 

 

 

Komentarze

shadowplayx nienienie nie wierze w to!
05/04/2013 6:07:05
larvette Też często tak czuję...
04/04/2013 21:19:15