ja, mój chiński i jakaś pierdoła.
Dziś nie najgorzej z jedzeniem. Ja takie dni nazywam "ludzkimi" bo nie ma ani napadu, ani głodówki. Po prostu z w y k ł e jedzenie. Zbyt często zdarza mi się tęsknić za czymś, czego nigdy nie będę miała. Wciąż czasem budzą się we mnie ciche pragnienia o jakiejś stabilizacji, o pewnym gruncie pod nogami, o kimś kto mógłby mnie złapać, gdy spadam. Ale nie wyobrażam sobie tego realnie. Od jakiegoś czasu panicznie boję się dotyku.
Leżę sobie teraz w łóżku i wyobrażam sobie, jakby to było, gdyby ktoś przy mnie był. Moje serce tego pragnie, ale nie byłabym w stanie oddać go komuś. Nie z tym ciałem. I nieważne ile ono waży. Ono jest po prostu brudne, skażone.
Pora się ogarnąć. Nie wiem co mam jutro jeść. Wiem za to, że wracam na siłownię. Najwyższa pora.