na zdjęciu ja z Anią z którą mieszkałam w pokoju podczas kursu w Bałoszycach.
byłyśmy od siebie tak totalnie różne, że... zaczęłyśmy doskonale się rozumieć!
fotka robiona przed zakończeniowym party w kamienicy...eh.
na początku czułam się beznadziejnie w tej wiosze pod Iławą-totalnie nie było co robić oprócz ćwiczenia, za parkiem pole z krowami, trochę to był yp dla mnie xP a wydaję się , że bydgoszcz to zadna metropolia, a różnica tak mnie zbiła z tropu, ze jak najszybciej chciałam wracać. z braku laku sprowadziłam Anię na złą droge i zaczęłyśmy czynić zło- najpierw same, a potem z resztą poznanych ludzi.
i zrobiło się naprawdę fajnie. zaczęłam uwielbiać spacery przez park, aż do pola gdzie w zagrodzie pasały się krowy xD serio! usiąść sobie na barierce i patrzeć na naturalne krajobrazy, wdychać pachnące zielenią gorące powietrze , rzucać się w wysoką trawę, przedzieranie się przez hektary zboża, różowe pachnące łąki...-dla takiego meiszczucha to było naprawdę coś nowego!
ogladanie wschodu słońca owienięta w zielony atłas pośród zboża.
cholera, może to powtórzymy?
masakryczne zwały z cielistej kuli, sindbada i lunatykującego baranka
oglądanie Szkoły Złamanych Serc z przeboskim Ryanem po śniadaniu co uniemożliwiało ćwieczenie
rżnąca Ania i piszcząca Kasia
arie operowe i kolejne sesje
lekcje w stadninie
cielista kula witająca Anie bez spodni
napalony Dżef
zwały przy obiedzie z moimi kochanymi młodymi przystojniakami
granie nocą w pingla
uciekanie przez recepcjonistką domagającą się kasy za bilard
niezwyke zacny Pan stróż, który pragnął abym zdjęła spodnie
dyskoteki z panią halinką
ganek przed kamienicą
przypał życia-nie komentuje
Moulin Rouge i Tożsamość Bourne'a
... miliony innych!
wszystko to takie pocieszne teraz dla mnie...
w domu jest mi strasznie dziwnie dlatego zaraz wychodzę i wracam póżną nocą choc czuję sie troszkę zatruta wczorajszymi szaleństwami. zobaczymy co to bedzie.
Pari