córka marnotrawna powróciła.
powróciła, odżyła i żyje. już nie egzystuje. ani nie wegetuje. pomimo trzykrotnego stanu depresyjnego, paru wizytach w szpitalu i codziennych zastrzykach, żyje!
milość potrafi zniszczyć. potrafi totalnie zdeptać. to wie każdy. ale najważniejsze jest to, żeby mieć koło siebie osoby, które będą dla Ciebie oparciem. kimś, kto pociągnie Cię w górę, kiedy myślisz, że jesteś już na samym dnie i niżej nie możesz upaść. i dzieki Ci, o Salazarze, że mam takie osoby koło siebie, bo bez nich już dawno bym sobie strzeliła w łeb gumką recepturką.
oczywiście nie przyznam się do tego, ale dziękuję każdego dnia, że są koło mnie. że pomogą, wesprą, dadzą mentalnego kopa w dupę, kiedy już nie mogę sama ich sobie dawać.
miłość niszczy. ale prawdziwa miłość potrafi w jedną chwilę zbudować wszystko od nowa. możecie się wypierać jej, mówić, że nie chcecie jej znać, że nic dla Was nie znaczy, ale Ona wróci. bo to wredna suka jest.
"- Ty jesteś głupia. Ty jesteś naprawdę głupia. wpychasz się w coś, co Cię znowu zniszczy, znowu będziesz wrakiem człowieka, ale i tak się w to wpychasz.
- Arek, to moje życie. ale dobrze, że będę mieć Ciebie koło siebie, żebyś mnie z tego wyciągnał. bo wybacz mi stary, ale tylko do tego się przydajesz."
Może i zrezygnowałam z miłości dla jej dobra. ale za to zyskałam człowieka, który jest dla mnie jak brat. do którego mogę zawsze napisać, a On nie wyśmieje mnie, tylko pomoże. i pomimo, że myślałam, że może być coś więcej miedzy nami, to z większą ofiarą życiową niż ja, nie wytrzymałabym w związku.
Czas na zastrzyk. Do następnego, Mordki.