Your 'lucky' Christmas

Lexi miała pecha jeśli chodzi o święta. Dwa lata temu jej tata był pijany. Dzieliła się opłatkiem z trzeźwiejącym ojcem. Pomyślała, za rok będzie lepiej. Rok temu jej pies był chory. Wszyscy bali się, że będzie trzeba jechać do weterynarza. Piesek wyzdrowiał, ale Lexi całe święta płakała. To do niej niepodobne, a jednak tak się o niego troszczyła. Pomyślała, gorzej już być nie może. Odpowiedź przyszła rok później. Mogło być gorzej. W wigilię pochowała wujka. Potem dostała wysokiej gorączki. Cały czas leżała w swoim pokoju pogrążona w ciemności. Rolety były zasłonięta, a światła pogaszone. Po różanych policzkach obficie skapywały łzy moczące jej poduszkę. W ręce ściskała chusteczkę. Brzuch bolał ją nieprzerwanie od kilku godzin. Miała mdłości. Wysoka gorączka dawała o sobie znać. Biedna, głupia dziewczyna uważała, że niedługo będzie lepiej. Naiwna. Gdyby wtedy wiedziała jak się myli.

Czuła się strasznie. Głowa jej pulsowała, nie miała siły sięgnąć po szklankę z wodą. Nogi odmawiały jej posłuszeństwa. I tylko łzy płynęły równomiernie. Poczuła wibrację telefonu. Dostała wiadomość od Niego. Uśmiechnęła się lekko. Wiedziała, że powinna odpisać. Dalej skręcała się z bólu. Odwróciła się w drugą stronę. Złapała za łapkę pluszowego misia. Tak, on da jej ukojenie. Myślała o tej wiadomości. Podnosiła ją na duchu. Postanowiła odpisać jutro. Zasłużył na to.

Dwa dni później nie było lepiej i zaczęła się martwić o swoje zdrowie. Sądziła, że w końcu przejdzie. Po kilkukrotnym zmuszaniu się do torsji musiała się źle czuć. Do tego ta gorączka i katar. Będzie dobrze, to na pewno nic poważnego. Biedna, głupia dziewczyna. Następnego dnia trafiła do szpitala z podejrzeniem wyrostka. Wesołych Świąt, Lexi. Z roku na rok są co raz lepsze. Ciekawe co się stanie następnym razem. To jakieś fatum ciąży nad Lexi. Nikomu nie zdarza się tyle przykrych sytuacji w tym okresie. Ciesz się Lexi, jesteś wyjątkowa. Zawsze tego chciałaś, prawda?