Lexi codziennie rano wstawała i patrzyła na swoją ulicę. Kiedyś tętniła ona życiem, teraz to się trochę zmieniło. Pamiętała chwile spędzone w ogrodzie, otaczała ją zieleń i śpiew ptaków. Pamiętała odwiedziny u sąsiada, który miał dużego pieska. Pamiętała sąsiada, który otworzył małą kawiarenkę. Pamiętała starszego pana z domu obok, do którego przychodził podchmielony kolega. Teraz, po liku latach to się zmieniło. Grubsza sąsiadka schudła, trawę skoszono, postawiono dom, duży piesek zdechł, a sąsiad zmarł. Tylko listonosz był cały czas ten sam. Zawsze roznosił pocztę dla całej ulicy. Był to wysoki pan z jasnymi włosami i długim nosem. Przynosił dziadkom emeryturę. On też musiał dobrze znać mieszkańców ulicy i zapewne miał spostrzeżenia podobne do Lexi.
Jej rodzina nigdy nie utrzymywała przesadnie dobrych kontaktów z sąsiadami. Dziadek narzekał, że sosna rosnąca na granicy rzuca cień na jego uprawę marchewek. Tata marudził, że dom zmarłego sąsiada kiedyś zawali się na ich posesję. Mama biadoliła, że nowy piesek pana z naprzeciwka szczeka po nocach i nie daje spać. Lexi słuchała uważnie tych spostrzeżeń. Po pewnym czasie miała dokładny obraz najbliższych mieszkańców. Wiedziała, o której godzinie chodzą spać. Wiedziała, kto segreguje śmieci i kto nie sprząta po spacerze pieska. Tak, rodzina Lexi utrzymywała dobry kontakt z sąsiadami. Pomyśl tylko ile o Tobie wie pani z klatki obok. Zdawali sobie sprawę, że najniebezpieczniejszym przeciwnikiem jest Twój stary przyjaciel. A czy ktoś może o nas wiedzieć więcej niż osoba obserwująca nasze życie dzień po dniu? Osoba, której byśmy nawet o to nie podejrzewali...