Tęsknię za nią. Staram się o niej nie myśleć ale tak się nie da. Dała mi nadzieje, pozwoliła uwierzyć, że nie ma dla niej nikogo lepszego, poruszyła moim pokruszonym sercem. Co teraz? Jak znów zacząć normalnie funkcjonować? Jak pozbierać sie po stracie kogoś komu się zaufało, kogo obdarzyło sie bezgraniczną miłością, o kogo się troszczyło? Po raz kolejny się zawiodłam na osobie, którą pokochałam. Aż odechciewa się jakiegokolwiek związku. Może potrzebuję byc sama, może nie jestem stworzona do miłości...