Od pewnego czasu hoduję w sobie maleńką roślinkę.
Rodzaj bluszczu, który oplata mnie od wewnątrz, wypuszczając, zwłaszcza ostatnio mnóstwo nowych pędów.
- dlaczego zwłaszcza ostatnio?
- ponieważ przez długi czas trwała u mnie "pustynna susza". Wyjałowiałam od środka...
Teraz, kiedy pojawiłeś się z powrotem, zachłannie pożeram każdą wspólnie spędzoną chwilę. Jak piasek na pustyni pochłania każdą - nawet najmniejszą kroplę deszczu.
Patrząc wstecz zastanawiam się czy moje szczęście będzie trwało dłużej niż wcześniej, czy może już należy przygotować się do kolejnej "suszy"
Szczęśliwa, ale czy spokojna...?