Przychodze do Ciebie z zakupami, Otwierasz drzwi. Usmiech mi blednie w Twoim ogłupionym wyrazie twarzy.
Wiem, że to nie bedzie udany wieczór.
Pytasz co się stało. Zmęczona to zmęczenie.
Nie wierzysz, nie masz siły pytać.
Jestem obok, kroje pomidory.
Jestem obok, czytam książkę.
Idziemy spać? - jasne, czemu nie.
Zasypiasz. Czuje Twoje zmeczenia na moim ramieniu.
Szukam łez w Twoim bezdechu.
Uśmiech mi blednie gdy rano, moje "Nie" powoduje Twoje ogłupienie.