Wrocilam! Ta dam! 31 h pracy w 48 h. Beda hajsy, oj beda :)
Powiem Wam ze ostatnie 5 dni pozwolilo mi na jeden wazny wniosek. Pamietaj kto byl kiedy nikogo praktycznie przy Tobie nie bylo. Moj ukochany, z ktorym jestem 6 lat ma mnie w dupie od piatku. i to nie pierwszy raz. Ale mam przy sobie dwoje przyjaciol. Kate oraz Andre <3 hah. I to jest juz cos. I to jest wazne. Tylko pytanie czy moj ukochany moze siebie nazywac tym najwazniejszym skoro go po prostu nie ma? Na codzien jest, bo nie ma innego wyjscia, mieszkamy razem, ale jak juz jedzie na 3-4 dni do pracy, czy do domu, i nie wraca na noc to ja przestaje istniec. ja rozumiem. 6 lat itp, itd. ale moi rodzice po 28 latach nadal sie kochaja, okazuja to sobie, pracuja w jednej firmie, a i tak dzwonia do siebie jak sa osobno, co tam, jak tam, co robisz. nie mowia sobie co 5 minut ze sie kochaja, ale na pewno okazuja to sobie.
ogolnie nie wiem czy dzieki temu ze te 31 h w pracy spedzilam z nowa kolezanka, jak sie okazuje psychologiem, czy to dzieki temu taka zmiana swiatopogladu.. po jakichs rozmowach.. hm. no sama nie wiem. ale wiem ze sobie uswiadamiam jedno, ja ide do przodu, rozwijam sie, schudlam 25 kg prawie. rozwijam sie psychicznie, dzieki coachingowi, pracuje, no kurde. ide do przodu, po prostu. i mimo wszystko nie moge sobie pozwolic aby ani cos, ani ktos ciagnal mnie w dol. siedzac calymi dniami przed komputerem i wpierdalajac chipsy. nie. i musze cos zrobic albo ze soba, albo z nim. bo ktoregos dnia on mnie sciagnie na dno jak pozwole na taki rozwoj sytuacji.
no coz. co bedzie to bedzie. jakos bedzie w kazdym razie. wieczorkiem do Was zajrze <3 w koncu.