Kurde, chciałabym walnąć tu jakiś poemat, ale nie wiem o czym napisać. To znaczy wiem, ale jakos nie umiem tego obrać w słowa. Wiec pozostawię to w wielkim nieładzie w mojej głowie. A tu znowu wyklikam cos o dupie marynie, no bo jakże by inaczej. Napiszę, że nie przepadam za historią i nie lubię się jej uczyć, a jutro hisczłi...tak brawo. Nie było mnie na ostatniej lekcji, która była z dwa tygodnie temu, a na jeszcze poprzedniej nie słuchałam nauczycielki i dostałam zjebke za uśmiech, very nice. Jednak...nie chcę mieć dostatecznego na koniec. Mimo mojej niechęci, w tym półroczu chyba lepiej pracowałam i nawet nauczyłam się na dwa sprawdziany tak w miarę dobrze. Ale na trzeci już nie. I czy mam szansę na dobry ? No mam, skoro mam oceny 3 i 4+ + jakas ocena z oddanej jutro klasówki,a cos myslę, że mi dobrze poszło, czyli pewnie czegoś brakuje -,-. Dobrze, szkoła się konczy, więc już o niej nie nawijam, macie pewnie swoje problemy i swoje poprawki, moje was obchodza tyle co nic, wiadome ; )
Ogladając filmik z jutuba, z moim ulubionyyyym siatkarzem, wpadłam na nutę, która jest spoks: