photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 10 PAŹDZIERNIKA 2012

-Tak słucham?......Dzień dobry.....dobrze usiadłam........Halo? Coś się stało? Coś z Oliwią?......CO?! NIE, NIE TO NIE MOŻLIWE! TO NA PEWNO NIE ONA!...JA JESTEM SPOKOJNA....Dobrze. Do widzenia.
Już wiedziałam. W tym momencie trudno było wytłumaczyć zachowanie Juli. Wpadła w totalną histerię. Po prostu padła na ziemie i płakała. Podbiegliśmy do niej. Chciałam ja przytulić. Powiedzieć coś. Przeprosić. Nie miałam takiej możliwości. Bartek miał racje, to było okropne cierpienie. Czułam to co ona czuła. Julia krzyczała na nas. Jakby wiedziała, że tu jesteśmy. Wyzywała zarazem płacząc:
-CZEMU TO ZROBILIŚCIE GŁUPIE SUKINSYNY!? CHUJ WAM W DUPĘ Z TAKA PRZYJAŹNIĄ! GDYBYŚCIE BYLI MOIMI PRZYJACIÓŁMI NIE ZOSTAWILIBYŚCIE MNIE! JEZU JAK TO MOŻLIWE?! JAK MOGŁAŚ?! I CO?! TERAZ LEPIEJ SIĘ CZUJESZ?! DOBRZE WAM TAK?! PATRZEĆ NA MOJE CIERPIENIE?! ZADAĆ MI TAKI BÓL?! NIEDŁUGO SIĘ SPOTKAMY PODŁE KURWY!
Nie byłam w stanie na to patrzeć. To był istny koszmar. Czułam jej ból i smutek, a nawet poczucie samotności. Zaczęłam żałować. Rozpłakałam się zupełnie jak małe dziecko. Krzyczałam, że to moja wina. Chciałam jej coś powiedzieć ale nie mogłam. Już nie było tak cudownie. Patrzeć na cierpienie swojej najlepszej przyjaciółki. Bartek również płakał, ale próbował jakoś mnie pocieszyć. Mówił, że nie jestem sama, a ona jest silna i da sobie radę. Pomożemy jej. Chociaż sam nie wie jak. Nie mogłam uwierzyć w to wszystko.. Miałam na to wpływ, mogłam żyć. Byłam taka głupia. Nie mogłam patrzeć na to nie mogąc pomóc...
Minęło kilka dni. Słyszeliśmy jak Julia z nami rozmawia. Bardzo często to robiła. Nie rozmawiała prawie z nikim innym. Tylko z nami. Opowiadała jak się podle czuje. Jak nas nienawidzi, by następnie powiedzieć jak nas kocha. Zawsze jej odpowiadaliśmy, a ona zdawał się nas słyszeć. Przez cały czas płakała. Nie było dnia, godziny, minuty, a nawet sekundy bez łez. Czuła się taka samotna. A my?! My błąkaliśmy się całkowicie bez sensu. Zastanawialiśmy się co teraz będzie. Ja, ja również płakałam codziennie.
Patrzeć na to wszystko. To było za dużo. Miałam uciec od problemów ale one wróciły z podwojoną, a może nawet potrojoną siłą. Bartek mówił, że to przejściowe, że niedługo już będzie lepiej. Teraz okropnie żałowałam. Chciałam wrócić. Niestety, to było niemożliwe. Nie chciałam tak żyć ale w końcu i tak byłam tylko duszą, która nie może zaznać spokoju. To było całkiem bez sensu. Dokładnie wiedziałam jak się czują : rodzina oraz przyjaciele .Niedawno przecież czułam to samo po śmierci Bartka. Tych kilka dni było dla mnie naprawdę koszmarne. Błąkanie się nie mogąc znaleźć sobie miejsca&
W dzień mojego pogrzebu stałam z resztą jakbym z nimi była. To znaczy jakbym nie była tylko duszą, patrzącą jak zakopują jej ciało& Bartek zawsze był blisko mnie, a teraz również trzymał mnie za rękę. Potrzebowałam jego bliskości. Staliśmy tam, i wysłuchiwaliśmy ludzi mówiących o mnie. Przyszło wiele ludzi po których bym się tego nie spodziewała. Wszyscy płakali, może nieliczni próbowali się jakoś trzymać. Oczywiście Julia najmocniej.
W końcu ta tragedia się skończyła. Julia gdzieś odeszła, więc ruszyliśmy za nią. Widziałam, że niesie coś srebrnego w ręku. Błyszczało w świetle słońca. Nie byłam w stanie tego dostrzec. Musiałam trochę bliżej podejść.Zauważyłam. To zdecydowanie była żyletka. Podbiegłam do niej i próbowałam jej wybić to z głowy. Jakoś do niej dotrzeć. Może mi się tym razem uda&Lecz było już za późno. Zrobiła to. To samo co my. Zabiła się. Widzieliśmy jak krew wyciekała jej z prawego nadgarstka, kapiąc na trawę. Widzieliśmy jak powoli odchodzi. Wykrwawia się& Teraz już nie cierpiała. Po chwili w końcu była z nami. Najpierw dość przestraszona, ale bez zbędnych słów chwyciłam jej dłoń i cała nasza trójka poszła w stronę światła, które nagle się ukazało. Teraz wiem, że to na nią czekaliśmy, aby wejść do lepszego świata. Tam gdzie będziemy już wreszcie szczęśliwi. Wszyscy razem. / Wiktoria