W końcu przekroczyła bramę Piekła.
Nie myślała,że kiedyś to się skończy,nie. Pogrzebała nadzieję razem ze swoją osobowością,której się tu pozbyła i porzuciła.
Był już taki czas,że chciała umrzeć. To,co Ją otaczało doprowadzało Ją do szału. Mogła się zabić,ale to wyjście było tylko teoretyczne,ponieważ nie miała na to siły.
Nikt,kto tu był nie miał na to siły. Nie rozmawiała z nikim o tym. Nie było potrzeby. Każdy w oczach miał pragnienie śmierci. Słowa nie wyraziłyby tego lepiej,niż spojrzenia.
Czuła się tu bardzo obco. Bliscy zostali w kraju,tylko ona została wzięta do Piekła.
Był piękną kobietą,zanim tu trafiła. Od razu zaproponowano Jej "pracę" w "agencji". Była wtedy młoda,a takie potrzebowali.
Nie zgodziła się. Był taki czas,gdy załowała tej decyzji. Byłaby nadal ładna. O takie dbali jak o nikogo więcej.
Lecz w tej chwili była z siebie dumna,że wytrwała.
Samotność objawiała się tym,że została zbrana Jej największa Miłość. Tu nie mogła grać...
Była to dla Niej największa męka w życiu. Nie: wykańczająca praca, nie: prawie żadne porcje jdzenia, nie: brak kontaktu z rodziną,tylko brak fortepianu i Muzyki...
Przyprawiał Ją o mdłości nie widok ludzi kroczących na pewną śmierć,tylko niemożność patrzenia na nuty,ich szybka interpretacja i możliwość dotknięcia klawiszy i rozpoczęcie utworu z dodtkiem melancholii,jak to zwyła robić z każdym utworem. To było dla Niej charakterystyczne. Ta melancholia wydobywająca się spod jej palców w każdym utworze. Teraz,gdy wychodziła z Piekła przypomniała sobie o tym. Zadała sobie sprawę,że płacze. Pierwszy raz od przyjazdu tutaj płakała,wychodząc. Cóż za ironia...
Bała się. Bała się,że gdy usiądzie do fortepianiu nie będzie już potrafiła grać. Że straciła już słuch muzyczny i wszystko będzie dla Niej nowe. Że będzie musiała poznawać Swoją Miłość od początku.
Nadszedł taki dzień,gdy podeszła do fotepianu. Musiała dojrzeć do tej decyzji. Strach ją paraliżował. Usiadła. Długo myślała,co zagrać. Nie wiedziała,co będzie najlepsze na to spotkanie po długim czasie z Muzyką.
Wybrała i położyła dłonie na klawiaturze.
Rozkoszowała się tą chwilą. Nie zagrała niczego od godziny. Myślała wciąż o Piekle. O tym,co przeżyła.Palce miała sztywne,co dla profesjonalnego muzyka było największą zgubą. Musiała chwilę je rogrzewać,aby dźwięki były takie,jakie ona chce,a nie,jakie klawisze bedą wydobywać pod wpływem głuchych uderzeń młoteczków..
Zaczęła...bez nut. Pamiętała wszystko dokładnie. Nawet była nadal ta sama melancholia,która z czasem przeplatała się z odrobiną smutku..
Dokończyła utwór. Nie wstawała,nadal siedziała przy instrumencie. Radość,którą w sobie czują przeistaczała się w rozkosz..
Obóz koncentracyjny. Słowa budzące grozę.
Masz taki oboz wewnątrz siebie? Kochasz coś/kogoś. Inni zabraniają Ci tego,ale Ty tęsknisz i walczysz o to. Udaje się i po długim czasie osiągasz swoje. Czujesz wtedy....?
Fot. by .yagamiraito Dziękuję :)
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24Aleja różowych drzew bluebird11... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24