Chciałabym móc określić początek tej makabry, tego jak to wszystko powstało. Odświeżam pamięć, wałkuję miliard razy to samo dochodząc do wniosku, że nie potrafię podać żadnego konkretnego powodu dla którego wszystko idzie teraz właśnie takim tokiem, a nie innym. Żałość////////////////////
Jestem lekko zdezorientowana, pogubiona. Jestem świadoma tego, że z taką dokuczliwością trzeba walczyć. Jestem emocjonalną jednostką, którą dąży do swoich celów gubiąc po drodze samą siebie. Tyle porażek nie oddających miar sukcesów. Nie zrzucę tego na emocje, z chorobą trzeba walczyć. Szczęście jest tak bardzo blisko, jeśli tego chcesz:):)
Znów ta sama aura. znów powroty do siebie, ulotne chwile radości odleciały. Sumienie daje się we znaki, wszystko dręczy. Zaślepiam się marzeniami o wakacjach, o letnich podmuchach wiatru, które przeniosą mnie w najbadziej odległe miejsca i stany, w których chcę przebywać. Zmiany tożsamości, osobowości na rzecz dumy i aprobaty, bo już nie akceptacji. A co najgorsze? Brak sił.
Tkwienie w tym samym, od samego początku (?)- czymkolwiek on jest. Nie rozpusuję się, a chciałabym. Za dużo wytyczania granic, za wielkie percepcje. Stanowczo za dużo obnażania duszy. Nie zależy na niczym innym.
Czemu zwiędłeś kwiecie frezji? Niczego nie polepszysz obietnicami i snami o teraźniejszości.
Brawo, gratulacje Wera.
Jest nieznośna, okropna. Mówi jak tęskni, ja z ciężkim sercem ją przyjmuję i przekonuję się, po czym mnie zostawia, ot tak. Daj mi spać, potworze.
Użytkownik washedoutdream
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.