Może to i dziwna data, ale to nasza data. 2 listopada minęło rok jak jesteśmy razem. Były chwile gorsze i lepsze. Ale to chyba jak u wszystkich. Dużo ostatnio myślałam.
Njabardziej przełomowy dzień był chyba w piątek tydzień temu. Byłam w Olsztynie. Mamy umowę z A., że jeśli mają alarm z OSP to pisze mi, że ma alarm. Obudziłam się jak zwykle koło 6:30. I zauważyłam sms od A. To był bardzo krótki sms: Alarm. Przeważnie mam też drugiego sms pare minut później, gdzie jadą. Tym razem był tylko jeden o 4:36. Zrobiłam szybką kaukulację w głowie minęły ponad 2 godziny coś jest nie tak. Nie mogłam zasnąć. Dałam czas jeszcze do 7. Nie chciałam przeszkadzać. W środku mi coś mówiło, że może być coś nie tak. Bałam się strasznie. Zaczęłam szukać informacji w internecie czy nie było jakiegoś wypadku w naszej okolicy. Nic cisza, pustka. Nikt nic nie pisał. Wytrzymałam do 7:25. Ale odpowiedzi brak. Każda minuta to jakby wieczność. Chciałam już pisać do brata A. czy wie gdzie pojechali. Ale wtedy telefon się odezwał. Było jakś około 7:40. A. napisał, że sytuacja opanowana ale jeszcze trochę im zejdzie. Martwiłam się , ale byłam spokojniejsza, ze wszytsko z nim ok.
Po godzinie 9 przyszedł kolejny sms my zbieramy sprzęt i wracamy. Do remizy dotarli koło 10 to był chyba ostatnio mój najgorszy poranek. Czułam, że A. czegoś mi nie mówi. I się nie myliłam. Jak wróciłam do domu to we wtorek 31 października rozmaiwaliśmy o tym pożarze. A. zaczął opowiadać. W środku się cała trzęsłam byłam zła, ale i szczęśliwa, że nic mu sie nie stało. A. powiedział, że to to on wchodził do tego budynku jak się paliło. Na tyle strażaków to on akurat musiał tam wejść. Z jednej jednostki OSP chłopacy powiedzieli, że nie dadzą rady. Ale ten mój bohater nie mógłby za siebie. Wychodził tylko wymieniać buutlę i spowrotem na górę. Chciał go zmienić jego tata, ale nie było opcji, bo musiał stać przy pompie.
Z dwojga złego to dobrze, ze nic się nie stało. Wiem, że dla A. to jest właśnie jego życie. Z wielu akcji i tak rezygnował ze względu na mnie. Nie mogę mu tego zabronić chociaż cholernie się boję o niego. Dla niego to życie cieszę się jak widzę w jego oku tą iskierkę jak mi o tym wszystkim mówi. Fakt, że dużo się zmieniło z jego strony w kwietniu. Ale wtedy było bardzo nie miło i nawet tata A. i jego starszy brat powiedzieli mu, że jak się nie zmieni pod tym wzgęldem to pojedzie kiedyś na akcje i już mnie nie będzie, nie będzie nas. Mieli rację tak by było. A. dużo wtedy przemyślał było ciężko, ale starał się to zmienić i się udało.
W ten piątek poczułam, że gdyby coś się stało mu. Straciłabym kolejną ważną osobę w moim życiu. Już chyba nie umiałabym się z tego podnieść. To z A. na razie wiążę swoje życie. Nie mówię na pewno, bo muszę to do końca ułożyć, ale jest ważny dla mnie.
W środę dowiedziałam się, że kuzyn spodziewa się dziecka. Dwa tygodnie temu taką samą wiadomość przekazał nam kolega z OSP. CIeszę się, ale trochę mnie to dręczy. Wiele przeszłam. Zawsze chciałam mieć rodzinę. Nie chciałam mieć dzieci późno. Wiem, że teraz to nie moment na dzieci ze względu na sytuację między nami i moją szkołę. Nie wiem jak to razem pogodzić bym miała. ALe są momenty, że rzuciałabym to wszystko i zaczęła nowy etap. Co raz częściej w moim otoczeniu słyszę. Odkładałam ciążę a teraz nie wiadomo czy w ogóle się uda zajść.
Czemu życie jest takie pokręcone??
Inni zdjęcia: Przy choince nacka89cwaJa nacka89cwaNa działce nacka89cwaJa nacka89cwaCzasy szkolne kagooolloJa nacka89cwa... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24