Ehh mijają kolejne miesiące mojego życia a ja wciąż zastanawiam się jak to jest, że czas pędzi akurat wtedy, kiedy najbardziej chcielibyśmy go zwolnić. Nawet nie wiem kiedy minęły dwa miesiące od mojego ostatniego wpisu... Wiem, zaniedbuję trochę swoje miejsce w sieci, ale jakoś nie było chęci pisania. No i zresztą o czym pisać, skoro nic się nie zmienia? Chociaż ostatnio zauważyłam jedną szczególną rzecz - wtedy kiedy zaczynamy nabierać ochoty na zabawę, okazuje się że czas na szaleństwa już minął a przyjaciele mają nagle tak dużo na głowie... To frustrujące, zwłaszcza kiedy rozpada się formowana od lat ekipa. I chociaż mijają kolejne dni, chciałabym zatrzymać czas, ba, cofnąć się w czasie do momentu, kiedy wszystko była takie proste, a nasza klika siedziała w jakiejś szkole na kolejnym z obozów i czekała na kolejną grę terenową. Wtedy wszyscy byli zżyci, chętni do zabawy, prawdziwi. Teraz coraz częsciej widzę pozory, beznadziejną walkę młodzieńczego zapału i nagłego nawału obowiązków, kiedy wiemy, że czas już dorosnąć choć nadal chcielibyśmy być wolni od obowiązków i spontaniczni.
Hm czas coś z tym zrobić. Życie nie może być przewidywalne bo robi się monotonne. Tak więc może ktoś się skusi na szaleńczy pomysł zorganizowania wyjazdu na 2-3 dni do Warszawy? Bo tak się składa że siła marzeń pcha mnie do zrobienia czegoś niesamowitego, wyzwalającego adrenalinę. Skok na bungge byłby idealny. Ktoś chętny?