Holandia. Miejsce, gdzie sny mogą się stać rzeczywistością. Czas ucieka jak dziki, ledwie tu przyjechałam, a już minęły 2 miesiące... Na zdjęciu Schiedam, wiatraki na mojej trasie do Cioci. Dobrze mi tu. Nie martwię się, czy wystarczy do kolejnej wypłaty, sama muszę o siebie zadbać. Niezależność jest uzależniająca. W mojej głowie panuje ogromny bałagan. Miejsce, które miało służyć jedynie zarobkowi podbiło moje serce. Wiele zdazylam się tu nauczyć, niewiele zdążyłam zobaczyć. Dziś targ staroci, można tu dostać wszystko - od starej łyżeczki po szafę grającą z utworami Elvisa. A jutro kierunek Rotterdam, by podziwiać cuda natury zamknięte w klatkach po to, byśmy wiedzieli jak wygląda krokodyl czy tygrys.
Mimo całej niesamowitości tego miejsca pamiętam i tęsknię do osób, które może już o mnie zapomniały, ale były w moim życiu ważne. Tęsknię do czasów, gdy spotykaliśmy się na kastalii czy torach, ruszaliśmy na obozy, by przeżyć swoje życie w sposób ciekawy i godny. Do czasów, które minęły bezpowrotnie, zostawiając po sobie jedynie wspomnienia i zdjęcia, byśmy pamiętali że nie zawsze było pasmem obowiązków.
Tęsknię za Wami, moi przyjaciele, ale wiem, że jeszcze się spotkamy. Szczurku,spodobałoby Ci się na starym pasażu, obok którego mieszkamy. Wśród 18 pubów znajdujących się na tej małej przestrzeni jest jeden, który przykułby Twoją uwagę - holenderski mołotow. Blacha, gratuluję dostania się do wojska, niestety sklepów militarnych nie widziałam, ale mamy podobno świetne sekcje zapasów, wu jitsu i podobnych. Świstaczku, Tobie podobały by się zwierzaki w środku miasta, konna policja, prywatne stajnie. Jadąc do pracy można zobaczyć wiele cudownych okazów koni, galopujących po wzgórzach i tarzających się w trawie. Chętnie przyjechałabym do Polski, by usiąść z Wami jeszcze raz na torach, pobrudzić się podczas gier terenowych i pokarmić gołębie na mieście. Tymczasem praca i łatwiejsze życie kuszą by zostać jeszcze kilka miesięcy. Ale zobaczymy się napewno po świętach, dłuższej rozłąki ze wszystkimi nie wytrzymam.