czasami moim czujnym uchem wyszukuje pośród twoich marnych słów, te które mnie najbardziej śmieszą. biorę do ręki je - zgniatam tak jak list. całując moją obojętność używasz moich min do swojej nędznej gry, którą nazywasz swoim zyciem. spróbuj mojego dnia, a sparzysz się jak ćma. dotyka mnie, próbuje sobą przygnieść. nie rozumie prostych słów, uśmiecha się głupio. gorączkowo myślę o swojej nagłej śmierci. nienawidzę, kiedy mówisz, że mnie znasz. nienawidzę twoich mokrych o mnie snów. nienawidzę, gdy próbujesz żyć jak ja. pytasz, czy coś mnie jeszcze wzrusza? odpowiadam ci - twój udawany ból!