Od grzechu zaczął się mój świat.
Bóg stworzył mnie a Szatan opętał.
A wiec w dzień po dzień od świtu do nocy, wciąż taka sama a jednak inna.
Więc raz jestem:
Grzeszna a raz święta.
Zdradliwa i wierna.
Dobra i zła.
Daje rozkosz i rozpacz.
Jestem jak niewinny szczyt nad chmurami i przepaść bez dna.
Jak początek i koniec.
Jedyna w swoim rodzaju...
Pobudzająca jestem jak poranna kawa.
Upijająca jak dobre wino.
Rozgrzewająca jak herbata z cytryną.
Ostra jak szczyt góry a zarazem gorąca jak prażące słonce.
Słodka jak czekolada.
Delikatna niczym płatki róży.
Dla każdego inna zawsze jednak taka sama.