Z Janikowską <3
Obóz naukowy Zawoja 2010.
Nigdy więcej!
No niby było zabawnie... do czasu.
Do czasu... kiedy zalałam łazienkę chłopaków chcąc się wykąpać.
Do czasu... kiedy oblałam się gorąco-gorącą kawą.
Do czasu... kiedy Misiu przeżywał bardziej fakt marki oblanych spodni, niż poparzonego mojego uda.
Do czasu... rozmów w pokoju z Anią, Misiem na przemian, lub łącznie z Anią i Miśkiem przez telefon.
Do czasu... odsypiania nocy podczas lekcji.
Ale wiecie co?
Odpoczęłam.
Poważnie. Od całego tego zgiełku i amoku.
Pomijam fakt, ze prawie nie było czasu wolnego... że od śniadania do obiadku, od obiadku do kolacji byly lekcje, a później filmy.
Za to dzień chłopaka zorganizowałyśmy fenomenalnie!
Wkręciłyśmy nawet dyrektora-polonistę!
Misiek: "Bo widzisz Kicia... Jestem jak galaretka... z wołowiną"
Ja: "Zdecydowanie. Niby słodki, jednak dalej mięso"
Witaj rzeczywistości