od wczoraj zawalam. musze się ogarnąć. kiedyś słowo 'zawaliłam' było mi zupełnie obce, nie wiedziałam jak tak ciągle można zawalać i się za to karać. tak, teraz wiem. bo po czasie przychodzi chęć dosłownie na WSZYSTKO. nie potrafisz tego powstrzymać, brakuje ci niektórych produktów i za wszelką cenę musisz je zjeść. i tak jest właśnie u mnie. zauważyłam że w niektórych przypadkach jest tak że są to słodycze, w moim na szczęście nie. ale nie potrafie się powstrzymać przed chlebem, masłem i makaronem =.= nigdy dotąd tak nie wielbiłam tego jedzenia jak teraz. nigdy nie smakował mi zwykły chleb z masłem a teraz mogłabym go pochłaniać tonami. dobra nie ważne.
waże 58 bo obżarstwie.. musiałam się dziś zważyć bo byłam w takiej medycynie sportowej żeby zrobić badania do klasy sportowej no i tam mnie ważyli, taki wstyd, taka waga.. eh. ale tak to waże się za 2, może 3 tygodnie. wytrzymam i od teraz biorę się za siebie.
do wakacji MUUUUUSZE być mega chuda, nogi mi się nie mogą łączyć a brzuch musi być płaski, zero tłuszczu!
no. dziękuje za uwage, lece się uczyć bo jutro od 7:10 do 16 w szkole siedze, super normalnie <3 wrr..
+ od jutro lub środy biegam z kumpelą godzine codziennie wieczorem <3
a i jeszcze coś:
mam spory problem z tym, że.. w szkole mam jedną kanapke na 7/8 godzin, spokojnie mi to wystarcza. przychodze do domu i potrafie zjeść pół lodówki, wtf. tzn nie jem kalorycznych rzeczy ale pochłaniam: maślanki, jogurty, wszystkie owoce.
jak temu moge zapobiec?