Jest noc, siedzę sam, słucham smutnych piosenek..
Ona mnie zostawiła.. Nie mam po co żyć..
Myśle...
Wychodzę z domu, ide do garażu ..
Odpalam moją maszynę..
Wyjeżdżam .. Nie wiedząc czy wrócę.. Każda sekunda decyduje o moim życiu..
Jade prosto z dużą prędkością, z myślą że zaraz się z nimi spotkam.. Zaraz ich zobaczę..
Jestem coraz bliżej, przyśpieszam..
Patrzę przed siebie z ogromnym skupieniem, jest noc, ciemno.. Tylko ja, ulica i moja maszyna.
Jadę jeszcze szybciej..
W oddali widzę skrzyżowanie.. Coraz szybciej się do niego zbliżam..
W myślach mam ciągle to, że zaraz ich ujrzę..
Tylko ułamek sekundy dzieli mnie od wjazdu na skrzyżowanie..
Nie rozglądam się, wjeżdżam na nie, nagle widzę nadjeżdżającego tira..
Widzę światła, które są coraz bliżej mnie.
Uśmiecham się..
Słychać huk.. Huk, który wszystkich obudził.. Rozpędzony tir zdmuchnął mnie z ulicy..
Jestem na chodniku, leżę cały we krwi, jest coraz gorzej, ale jestem nadal uśmiechnięty..
Już prawie umieram...
Zamykam oczy..
Mija kilka sekund..
Umarłem..
Niedługo będę śmigał po niebieskich autostradach...
-Mamo, tato, bracie.. Niedługo będę z wami..
Przepraszam, musiałem....