photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 6 LIPCA 2012

Smutne Opowiadanie cz.3.

 

Odwrócił się i pobiegł biegiem na góre. Zaraz usłyszałem krzyki, szloch i rozbijane szkło. Twoja mama zbiegła na dół i poszła do kuchni. Zaczęła rzcuać wszystkim co jej wpadło w ręce szlochając. Z twoim tatą próbowaliśmy ją powstrzymać, ale nie dało się. No bo przecież jak się zachowuje matka, gdy dowie się, że jej dziecko nie żyje. Twój tata oparł się o ścianę i zsunął po niej. Też zaczął płakać.

Zaraz ty się pojawiłaś i stanęłaś na przeciwko swojej mamy. Widzałem, jak chciałaś ją przytulić. Ale przecież nie mogłaś... Nie mogę nawet wyobrazić sobie, jak cię to musi boleć.

_______________________________________________________

Kolejne dni mijają. Uczymy się żyć bez ciebie. Na chwilę obecną ja nie muszę, ciągle jesteś przy mnie. Ale jestem świadomy tego, że nie będzie tak zawsze. Kiedyś będziesz musiała odejść, zostawić mnie. A ja będę musiał zacząć nowe życie. Trudno pogodzić mi się z tą myślą.

Jesteś przy mnie bez przerwy, niezależnie od sytuacji. I nie chcę, żeby to się zmieniło. Ale wkońcu nadejdzie ten dzień. Będziemy musieli się rozstać.
________________________________________________________________
Budzę się rano. Promienie słońca padają przez okno, przechodzą przez ciebie, jakby ciebie wogóle tam nie było. Bo nie ma. Nadal nie rozumiem, czemu cię widzę. Ale mniejsza o to. 
Siedzisz na parapecie. Czy wiesz, że już nie śpię? Nie wstaję. Zamykam oczy i myślę. Myślę o minionych dniach, i dzisiejszym. Udało mi się przetrwać tydzień, dziś może też uda mi się. Nie obiecuję. Nie mogę powiedzieć, czy wytrzymam patrzenie, jak zakopują twoje ciało. Puste, bez duszy... Ale właśnie je wpierw pokochałem, nim ciebie poznałem. 
Leżałem tak może z pół godziny, sam nie wiem. Otwieram oczy i spoglądam na ciebie. Nadal siedzisz w tym samym miejscu, w tej samej pozycji. Nagle odzywasz się :
-Tak się zastanawiam, kiedy masz zamiar wstać.- powiedziałaś uśmiechając się szeroko, a oczy ci lśniły 
-Już właśnie wstaję.-odpowiedziałem podnosząc się z łóżka. 
Ze stolika stojącego przy łóżku wziąłem paczkę papierosów i zapalniczkę, i podszedłem do okna. Stanąłem obok ciebie i odpaliłem jednego papierosa. Zaciągnąłem się. Wypuściłem dym.
-Fuu, błagam cię. Wiesz, że nie masz palić!-krzyknęłać udając że się dusisz. 
-Ale ja tak seksownie wyglądam z papierosem.-odpowiedziałem ze śmiechem.
-A żebyś wiedział! Tyle że to dusi i tylko ciebie niszczy...
-Przynajmniej... -nie dokończyłem. Sam nie wiedziałem co powiedzieć. Przynajmniej nie odczuwam tak bólu związanego z twoją śmiercią? To oczywiście nie prawda... To boli jak cholera! I wątpę, żeby kiedyś miało przestać. 
-Przynajmniej co?
-Nic... 
-Nie lubię jak palisz. Proszę cię, przestań.-powiedziałaś ze smutkiem w głosie.
Spojrzałem się na papierosa, i wachając się zgasiłem go.
-Zadowolona?-spytałem zbliżając swoją twarz do twojej. Wiem, że nie mogę cię pocałować... 
-Tak.-uśmiechnęłaś się promiennie. - A teraz może zacznij się szykować. Nie chcę, żebyś się spóźnił na mój pogrzeb.
Teraz mina mi zrzedła... 
Poszedłem do łazienki wziąć prysznic. Zajęło mi to trochę czasu. Stałem pod strumieniem gorącej wody i próbowałem pogodzić się z myślą, że dziś dzień twojego pogrzebu. To było naprawdę trudne... Wyszedłem spod prysznica, wytarłem się ręcznikiem. Wróciłem do sypialni w ręczniku i z szafy zdjąłem wiszący na wieszaku garnitur. Znów wróciłem do łazienki i ubrałem się. 
Nie miałem ochoty nic jeść. Usiadłem na kanapie w salonie i spojrzałem na zegarek. Już 11.30. Za pół godziny zaczyna się pogrzeb. Muszę jeszcze pojechać do kwiaciarni po wiązankę... Ruszyłem się z miejsca i wyszedłem na ciepłe wiosenne słońce. 
 
Na cmentarzu przy sporej dziurze w ziemii stoi biała trumna ze złotymi wykończeniami. W środku leżysz ty, a raczej twoje ciało. Ty cały czas jesteś z nami. Twoje ciało wydaje się takie kruche... Ostatnia chwila pożegnania. Podchodzę i biorę twoją zimną dłoń. Nie mogę powstrzymać płaczu, jak wszyscy tutaj. Nie mogę tak dłużej, odchodzę od trumny i zapłakany siadam na ławce. 
Zamykają trumnę i spuszczają ją do ziemii. Twoja mama dostała ataku histerii. Nie dziwię się. Twój tata też ledwo wytrzymuje. 
Nie umiem nawet opisać jak się czuję. Nie da się... Bo jak można opisać śmierć ukochanej osoby. Jak widzisz, jak miłość twojego życia zakopują pod ziemią?!  Nie potrafię ... 
 
Jako pierwszy opuściłem cmentarz. Pojechałem do parku, tam, gdzie pierwszy raz się spotkaliśmy. Tam też wyznałem ci miłość, tam cię pierwszy raz pocałowałem. 
Kiedy byłem na miejscu, wszystkie wspomnienia wróciły.
Wakacje, dzień był niesamowicie upalny. Wracałem przez park do domu, kiedy zobaczyłem ciebie. Szłaś dokładnie na przeciw mnie, od razu mi się spodobałaś. Miałaś niesamowite ciało! Nie mogłem przegapić takiej okazji, musiałem się przywitać. Twoje oczy i uśmiech zauroczyły mnie. Byłaś nieziemska. I wszytsko potoczyło się tak szybko. Nie spodziewałem się, że tak szybko mnie poznasz, a ja ciebie. Po tygodniu byliśmy już oficjalnie parą. 
Teraz czuję się, jakby to wszystko działo się wczoraj, a twoja śmierć nigdy nie miała miejsca. Po półtora roku zostawiłaś mnie. Na zawsze. Przcież to niemożliwe! Ledwo skończyłaś 18 lat, niedawno razem zamieszkaliśmy! A ciebie już nie ma... 
 
Pogrążony w smutku i dalszych rozmyślaniach poszedłem w kierunku, z którego przyszedłem. Nie za bardzo patrzyłem, gdzie idę. Po prostu szedłem przed siebie...
CDN. / Nika



Komentarze

madziekxp super zdjęcie
06/08/2012 1:52:33
wannafeelyou Dzięki ;)
06/08/2012 1:53:20
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika wannafeelyou.