Czytam te wszystkie wiadomości, te wszystkie miłe notki, te pełne ekscytacjii wrażenia i aż mi to brzydnie, a może to taka obrona, aby to w sobie stlumić, może w gruncie rzeczy im tego zazdroszczę, ale łatwiej jest sobie wmówić, jakie to głupie i żałosne. Czasem czuję się jaka taka mała laleczka, która chcąc dobrze idzie tam gdzie ją prowadzą, a dopiero potem orientuje się, ze ta droga nie jest dla niej dobra, w sumie to nawet nie jest zorientowanie się, to brak działania wyeliminowuje tą drogę krok po kroku. Nie wiem ile jestem w stanie w sobie stłumić, wiem jednak, że w ktorymś momencie rozsypę się jak porcelanowa lalka i już nie będzie odwrotu. Nie będzie odwrotu, i nie będzie też żadnej inicjatywy żeby do tego nie doszło. Nie będzie tłumaczenia, nie będzie tego, co tak naprawdę chciałabym usłyszeć. Może to i lepiej, może to ma sens, który znajdę w odpowiednim momencie.
miej to na uwadze i niech da do myslenia,
trudniej cenić jest człowieka niz po nim wspomniania.
bezimienni.