to całe niebo.
całe nasze, cały ten skurwiały ból chowam za chmurami.
tam ukrywam wszystko co było złe.
mogę mówić godzinami o pieknie
lecz czuje wtedy ... ze nie istniałaś
ze jestem obłąkana.
a gdy ona zagra cicho na fortepianie, gdy ja wale w worek
gdy próbuje wypocić z siebie Ciebie.
pytanie znów o Ciebie.
płacze, nie umiem powiedzieć ze już nie kocham.
co robie, nie mam nawet odwagi by podejść
widzę na ulicy jak się pięknie śmiejesz.
dzwoni, dzwoni...
długo mnie nie ma. znów jestem z Tobą. znów uciekam do tej pustki.
zamykam się i nie ma mnie dla nikogo.
jesteś blisko, jestes tą pustką.
zamykam oczy.
przysięgam ze byłaś tu.
dotykałam Twoje miekkie włosy, wtulałam się w tyłek.
mój oddech na karku.
tone w zmysłach.
czas, trace go.
otwieram oczy, boje się znów.
biegne do niej. znów mówię o pięknie...
opowiadam...
zawracam.
rok wstecz. było podobnie. nie było Cię wcale.
załuje ze nie widzisz jak czaruje.
jak gotuje.
jak marnuje ten czas bez słów.
bez ust.
bez Ciebie przed zaśnieciem.