Nie wiem jak u Was ale weekendy w moim życiu mają swoją specyfikę - ładują mnie potężną dawką emocji.
Czasem, są to negatywne emocje, czasem refleksje na temat przeszłych wydarzeń i to tak na prawdę bezsensowne myślenie "co by było gdyby?". A jakie to teraz ma znaczenie tak naprawdę? Snuciem teorii na temat swoich decyzji i wydarzeń w przeszłości raczej nie zmienimy nic. Możemy za to zrobić z nich pożytek wyciągając wnioski i stosując się do nich w przyszłości.
Smutek nie jest porządaną emocją, tego nie da się ukryć. Ale czym by była radość gdyby tak naprawdę nie byłoby smutku? Nie odczuwalibyśmy jej. To taka równowaga.
Zacząłem od negatywnych skutków weekendów po to by przejść do ich przeciwieństwa, czyli tego co akurat w moim życiu dostaje od groma!
To szczęście, które odnajduje w wielu wydarzeniach, w których uczestnicze i czynnościach, którym się oddaje.
To motywacja, po każdym dobrym weekendzie by robić jeszcze więcej.
Ten weekend także zaliczam do fantastycznych, czas spędzony z rodziną, możliwość poprowadzenia zajęć dla małych dzieciaczków i widok tych właśnie dzieci śmiejących się i świetnie bawiąc do muzyki. Zawsze gdy prowadzę zajęcia z takimi maluchami jestem mega szczęśliwy.
Reszta weekendu w gronie przyjaciół. Niczego więcej nie potrzebuje.
Następny weekend: WROCŁAW, czyli ja + WFNS + UZN + mnóstwo świetnych ludzi w jednym miejscu.
KuKi
A ten fantastyczny sweter na zdjęciu to dzieło mojej fantastycznej mamy.