Rozdział III cz.2
Reszta tygodnia minęła mi spokojnie poza środową plastyką, zabawną czwartkową biologią, i koszmarnym piątkowym niemieckim a do tego mam mieć dzisiaj drugi trening. Mam nadzieję że nie będę musiała już ćwiczyć z tą małą bo moje mięśnie krzyczą głośno NIE.
***
Na moje szczęście osobą którą mam dzisiaj do pary jest Ada. Dziewczyna o wiele więcej wie o karate niż ja więc gdy nie rozumiem jakiegoś ćwiczenia ona sama tłumaczy mi je jeszcze raz a do tego w naszym wspólnym ćwiczeniu jest mnóstwo śmiechu. Po tym treningu czuję się znacznie lepiej bo wiedziałam co mnie czeka. Owszem moja figura i nie rozciągnięte ciało dawało o sobie znać ale mięśnie nie bolały tak jak wcześniej.
Chwilę przed końcem treningu na górę na korytarz weszła mama Dawida. Poczekała aż się przebierzemy i poszliśmy za nią do samochodu. Po drodze nie odmówiła sobie przyjemności wtrącenia uwagi że idzie mi gorzej niż chłopakom. Ale do kurwy to był mój drugi trening a ich już któryś z kolei. Jedno jest pewne może mieć pewność że łatwo się nie poddam.