Ola. moje słoneczko. kochanie, znamy się od urodzenia. czternaście lat. przez czternaście lat byłam dla Ciebie chamem, prostakiem, nie umiałam Ci pomóc w potrzebie. Ty z kolei byłaś odbiciem lustrzanym powyższych cech. wiem, że późno Ci o tym mówię, ale w sumie lepiej późno, niż wcale, prawda? dziękuję Ci za pomoc przy Michale. nie wstydzę się o tym powiedzieć. dziękuję, że tyle razy pomagałaś mi w ułożeniu z nim - i nie tylko - spraw. dziękuję Ci za to, że wytrzymujesz ze mną. dziękuję za to, że pomagasz mi teraz, jesteś na tyle wyrozumiała i tolerancyjna, że nie stroisz fochów (jakie potrafię ja) o byle co. potrafisz być przyjaciółką. jesteś przyjaciółką. mówię Ci o wszystkim. nie muszę już chyba mówić o czym, prawda ;>? kocham Cię. trudno nie kochać kogoś, kogo się spotyka i z kim się przebywa codziennie przez 14 lat. dziękuję Ci za to, kochanie. kocham Cię. dziękuję Ci, że próbujesz zrozumieć to, czego ja sama nie rozumiem teraz. akceptujesz to, że się zmieniam. nie wytykasz mi, że tak zachowałaby się tylko puszczalska. akceptujesz moje wady i to, że potrafię sobie poradzić z tym co się wokół mnie dzieje. nie potrafię zapanowac nad uczuciami. wybaczasz mi to, choć wiem, że jest Ci ciężko. dziękuję Ci.
dziękuję Ci za to, że wiesz o mnie wszystko. spróbuj mnie zrozumieć, bo ja nie daję rady. tęsknię za Tobą.
a ja tak bardzo za Tobą, tęsknię. teraz nie chodzi o Olę. płaczę. to boli. bardziej niż w kwietniu, z nim. Ty prowadzisz do większych skrajności. nie przepraszaj.