Or just another lost angel

W pracy intensywnie jak zawsze. Udało się nam z podopiecznym zrobić pracę na konkurs, zgłosiłam się do następnego i mam wielką nadzieję, że coś z tego wyjdzie. Lubię i chcę robić dużo rzeczy z naszymi dziećmi, bo oczywiście jesteśmy we dwie z koleżanką do naszych milusińskich. Plakat na dzień zakochanych też zrobiłam, wierzę, że wszystkie nasze dzieciaczki dostaną dużo miłych kartek. W końcu zrobione to jest z myślą o nich, dzieci są dla mnie najważniejsze. Moje osobiste również. Cieszę się, że jest mu lepiej, aczkolwiek nie ma takiego apetytu jak kiedyś i teraz musimy uważać, co je. Jednak nie ma z tym problemu, bo teraz jest bardzo dużo zamienników i póki co je je. Słoneczko moje najukochańsze, mam nadzieję, że kiedyś mu przejdzie i będzie dobrze. Póki co cieszę się, że naprawdę jest lepiej i staram się ciągle poświęcać mu mnóstwo czasu.

Dostałam niespodziewany telefon, wiem oczywiście, czego dana osoba chce się dowiedzieć, jednak i ja też chcę zyskać coś z tego spotkania, ale to zobaczymy, co przyniesie mi przyszły tydzień. Otrzymaliśmy również termin pewnego wydarzenia, o którym szczerze mówiąc nie chcę na razie myśleć, choć wiem, że to nieuniknione. Chyba, że wydarzy się jakiś cud, zobaczymy.

Ostatnio mój kochany mąż miał urodziny, nie spodziewał się reszty upominków i piętrowego tortu. Cieszę się, że Mu smakował. Niech nam żyje sto lat! Pomyśleć, że jeszcze trochę i nasz synek skończy trzy latka... Przecież dopiero co się urodził. Czas biegnie zdecydowanie za szybko. Zarys na torcik dla niego mam, ale zanim urodziny nadejdą to poza gołąbkami, które ostatnio zrobiłam mam w planach zrobić pączki i faworki. Nic nie poradzę, że jestem łasuchem. Poważnie pisząc zawsze się dzielę słodkościami z rodziną, sama bym wszystkiego nie zjadła. Poza tym lubię się dzielić, nie, to co niektórzy.