show must go on.
brak Frediego nie oznacza końca wszystkiego.
ludzie mówią "co to za koncert Queen bez F. M.?"
mówią w taki sposób, jakby go znali w sposób inny niż z radia/telewizji. Na żywo poznaje się artystów, więc na prawdę, nikt z Was go nie zna, to po co pierd*licie głupoty. Koncert mega udany, było zajebiście, F na pewno nie przewracał się w grobie ze wstydu, ewentualnie z radości.
wokalista IRY mijał mnie 4 razy, [przy czym raz otarł mi się o tyłek - ciasne jest przejście z vipów na goldeny, (co oczywiście nie umknęło uwadze pewnej zakompleksionej blondynce, która później do mnie podeszła i powiedziała "przez to, że się na Ciebie zagapił nie złapałam z tak bliska jego twarzy na zdjęciu" - powiedziałam jej, że jest śmieszna, szedł z żoną za rękę, i na prawdę miał lepsze rzeczy do roboty niż pozowanie dla niej{od naciśnięcia guzika na aparacie pewnie i tak by jej tips odpadł})]
są słowa po których nie nadchodzi nic innego niż łzy.
fałszywi przyjaciele są tak samo potrzebni jak udawani wrogowie.
piękne dni.
słońce - tak!
czas ma dla nas czas.