Totalny rozłam.
Co zrobic, zaryzykować i bać sie samotności czy pozostać w "tym co mam" i dalej liczyć ze bedzie lepiej? Boze, dlaczego to takie trudne?
Nie chce Go krzywdzić, ale sama juz nie mam siły walczyc o to wszystko. Żadne wyjście nie wydaje sie byc dobre ;_;