Zoo z lodówki

Czeremehere!

   Zastanawiam się ile bym musiał przeżuć chlorowanych cukierków i ile razy je popijać wywarem z odgryzanych własnozębnie ćwierćtusz, by wpaść na pomysł zeżarcia kangura, a tu proszę, rzeczywistość bywa bardziej wysuszająca niż spuścizna wyobraźni, uzupełnieniem może być możliwość potrzymania w tej samej ręce, steku z krokodyla,-dodam, ze powyższe specyfiki są ogólnie dostępne w każdym większym mieście, te akurat są z Rzeszowa gdzie rezydowałem jakiś miesiąc czasu.

Przedłużając temat jadalnego Holocaustu-w jednym z hoteli, które niedawno przeszorowałem buciorami, w menu widniało danie składające się z nadziewanych kaczych języków(przysięgam na wasze wszy), oraz tzw. mleczne jagnie, czyli ok. miesięczne.

Azjatom się nie dziwię, że wpierdalają wszystko co się rusza, gdyż większość z nich ma już genetycznie wygrawerowane piętno głodu, więc jedzą by przeżyć- a u nas, wytłaczane od środka puste truchło, zasiada przy stole, wdupia udziec jagnięcy, z czego połowe zostawia przy grobie z kartofli a następnie nablyszczonymi tluszczem warami artykułuje wyciszone gazy brzuszne. I jak tu nie spoglądac przychylniej na plan zagłady połowy ludzkosci opatentowany przez Hitlera....

Muzycznie dzięki Pannie w Wannie, odkrywam fińskie kapele...(oczywiście z pominięciem niezdecydowanych płciowo wypinaczy zwieńczenia okręznicy pokroju HiM) i musze uznać fakt, ze to jedna z najciekawszych scen muzycznych w Europie, zwlaszcza w dziale Industrial. Wchłaniam się.

Poniższych kolesi najczęsciej sluchamy w trakcie nocnej ciszy w hotelach hua hua, kompletnie nic nie rozumiem ale fonetyka tego języka uspokaja moje demony. Czerpcie. Hail!

 http://www.youtube.com/watch?v=iFAsziS_G4Q

 p.s. 

Zdjęcia mają charakter old schoolowy, gdyż robione moją niezawodną, numerologiczną cegłą.