follow the light

Aloha!

Przyszedł luty, samcom sterczą druty...czyli organizm po -10 wraca z hibernacji na pokład brudu i rozmrozonych odchodow...ale wolę tę odwilż aniżeli trucht ze wzmozona czujnoscia by nie wyjebac sie źrenicami na solony kawał ziemi czy też mijanie postaci bezplciowych, opierdolonych dzianiną w takim stopniu, ze mozna by szablą przebic na wylot bez wiekszej szkody dla zawartosci. 

To jest zdecydowanie najbardziej wkurwiająca zima w moim zakrzewionym roznymi patologiami CV, a juz pewnikiem najbardziej pracowita. Przesiedlilem sie z wlasnej woli do zle ocieplonej chalupy. Efekta? Dupa od zimna twarda jak siedzisko sanek, trzy paki brykietu dziennie, zamarznieta kanalizacja i wkurw na kazde stworzenie przejawiające jakiekolwiek symptomy optymizmu...zupełnie jak folklor w odcieniach libańskiego Black Metalu zdobiony plastikowym pasem z nabojami.

Na mych mrocznych glanach po jednej wedrówce po okolicy, sol uzywana przez wsioków do "odsniezania" wytatuowala jakąs białą krzywiznę sinusoidy zaś płuca wciągały aromaty z kominów porównywalne jedynie do smrodu jaki by się wydobywał w domu Krawczyka, gdyby zasnął z włączoną lokówką w swoim ponadczasowym afro.

Zaspokajanie potrzeb zywieniowych odbywało się za pośrednictwem pomlaskiwania buły załadowanej elementem wywodzącym sie najprawdopodobniej od mielonej dupy zwierzyny w polu srającej. Zycie na wsi ludzie!  Ya wohl! 

Zalecam odsłuchanie od początku do konca tej płyty, wchodząc na poniższy link....klimat.

http://www.youtube.com/watch?v=4N91fkF8-Dc&list=PLFF724975B65B55BB

Zostancie przy odbiornikach!

Hail!