Pierwsze czego nie chcę, to do czegokolwiek zmuszać
Chcesz? Sprawdź mnie, mały test na zaufanie. Chodź ze mną na chwilę, Ty to moje postrzeganie
Zwykła noc spędzona w Twoim mózgu. Obce ciała, psychicznie nadzy razem w łóżku
Przyszedł. Tak, znowu przyszedł do mnie nocą. Był doskonały - zawsze jest. I nagle zachciało mi się oddychać. Głęboki wdech - czuję ostrza. Powietrze, ono zabija mnie od środka. Chwila namysłu, to przecież niemożliwe. Już wiem, to tylko zjawa a ja wdycham samotność.
To tylko słowa, możesz brać mnie na dystans.
Ale zobacz, po drugie nie chcę chwili wykorzystać. A słowa to ja
Słyszę te bzdury na orbicie Twoich myśli. Chamstwo bez kultury, paw z gołą dupą nie błyszczy
Czasami dławię się powietrzem. Jest zby gęste, skażone twoim gestem
Twoja godność, moja pasja i narkotyk. Wiem, jesteś silny, ale świętością jest dotyk
Zakazana woń unosi ponad Ziemię. Ostrym sztyletem wbija się w natchnienie -odbiera istnienie. Tak.. popycha w krwawe zakończenie
W tłumie i sama, potrzebna i niechciana. W czasoprzestrzeni, ja dla Ciebie, ja dla nas
Bo widzisz, jeśli te słowa mają znaczenie. Mamy nas pod skórą, w lustrze widzę nas, nie siebie
Głaszcze mnie jej anioł ale chętnie bym ją kopnął, bo daje mi bezsenność i zabiera mi roztropność
Miłość ślepa, bo warunków nie rozlicza
Cały świat w 'życie' gra, niektórzy reguł zapomnieli
To jest koniec
Wstrzymaj oddech i policz do dziesięciu
Poczuj jak Ziemia osuwa się spod nóg
A potem słuchaj jak znowu pęka moje serce