Tyle lat na orbicie moich myśli, by zbliżyć się znów bezsensownie blisko. A ja, planeta odrócona wiecznie w Twoją stronę, palę się w Twoim blasku w niemym krzyku i rezygnacji. Nadzieja umiera ostatnia i to nasze człowiecze przekleństwo. Spalam się i czekam, aż znów wyruszysz po orbicie w dalszą drogę ze swym złotowłosym księżycem starszym od Ciebie. Krążysz nawet nie wiedząc o moim bezgłośnym istnieniu, pochłonięty resztą kosmosu. A może jednak wiesz? Może jakaś cząsteczka ułamka Twojej myśli to właśnie ja?
Nie ma sensu zadawać sobie pytania, dlaczego dziś. Styczeń. Czy cokolwiek działo się w styczniu? Najbardziej w świecie nie chcę i pragnę, to spala mnie nie od dziś, a od lat. Popękana ziemia, wyschnięta przez ciągły ostrzał. Lawa w środku raz zdaje się wygasać, raz płonąć w swym magnetyźmie. Gdy wydostaje się przez wulkany, widać jej piękno i siłę. Tyle lat na orbicie moich myśli...
Kiedyś nazywałem Ciebie swą iskierką
spotkanie z Tobą było dla mnie jak święto
Jak niewierzący, co zaczyna się modlić
By nie skończyło się to, co właśnie się kończy
Inni zdjęcia: ;) virgo123Z Klusią patkigdJa patkigdPati patkigd:) patkigdJa patkigd;) patkigdJa patkigdMiędzy drzewami patkigdJa patkigd