Od lewej ja, Laske, Karolina, Prezes, brakuje Pawlosa i Marudy. Cudooowni ludzie! A tak nie chciałam jechać! Jutro imprezujemy na Górnych z powyższą ekipą ;d Oficjalna obozowa palarnia była najlepszym wyjściem, upiedrliwi Włosi, truskawkowa wódka, lawiny dzień po nas, a wybuchów Marudy nic nie zastąpi :D No ale przecież nie każdy jest idealny, zdarzają się wpadki :D A ten tydzień był piękny, każda noc na Woli, w wielkim czerwonym łóżku, krysine obiadki, sałatki, ciasta ahh żyć nie umierać. I On ciągle przy mnie, na okrągło :) Aż dziwnie teraz zasnąć samej kiedy przez ostatni tydzień zawsze mogłam się przed snem przytulić do ciała mego lubego ;)
Ahh musi być jakiś negatywny akcent, podczas mojego siedmiodniowego wypadu do Portugalii ominą mnie 3 osiemnastki.! Plus dzień osiemnastych urodzin Jacka. Cudo!
Pierwszy podmuch wiosnny budzi lęk.