zdjęcie stare, z wigilii klasowej która nota bene była jednym wielkim niewypałem.
Mam dośc, dom nie jest aktualnie azylem. Przeszło miesięczny brak łazienki mnie wykańcza, robotnicy są kurwa zajebiście sympatyczni i drą się na całe mieszkanie żeby im ściągnąc grę na PC, jaki to zajebisty film oglądali albo komentują wiadomości z tv co powoduje, że wiem tyle co powiedział cudowny pan R. To że nic nie robią i przychodzą do pracy o 12, wiecznie jest coś źle zrobione to już chuj. Jak tylko wracam do domu i słyszę ten jego głos, daremne żarty i zajawki to mam ochotę mu wypierdolic w ten krzywy ryj. Nie tylko ja. O właśnie słyszę jak to 'jurek szambonurek (...) hahaha'. No kurwa.
A ja i rodzice? Czekam aż się pozabijamy, bo atmosfera raczej nie jest domowa i przyjemna. Mam ochotę się wyprowadzic, chociaż do końca remontu, ale z tempem pracy roboli raczej szybko to nie nastąpi.
Ja tu kurwa wariuję! Chce mi się wyc na każdym kroku, chciałabym żeby wszyscy zniknęli z tego domu. Nawet pies potrafi byc bardziej wkurwiający niż zwykle. I herbata nie smakuje tak dobrze, i moje ręce zamarzają. A to ponoc przez fajki i kawę.
Chcę na Wolę. Do Niego.