Wszystko było super i nagle pstryk... Całe moje szczęście odeszło... Wróciłem do stananu z przed 26.02.2014... Nie pytam czemu bo jakoś nie chce myśleć o tym co się stało dzisiaj, nie mam siły i nerwów... Wystarcza to, że mam ciśnienie i jest mi smutno... Jakoś tak bez Ciebie smutno... Czasem zastanawiam się czy jest wgl sens dbania o siebie i starania się wyjścia z niektórych nałogów... Przecież mogę tak po prostu żyć i nie dbać o to czy za 10 albo 14 lat będę miał zawał... Jakoś to zacząłem i jakoś muszę to zakonczyć, nie będę żyć wiecznie... I napis "The End" od teraz nabrał wielu nowych znaczen dla mnie, tyle złych rzeczy kryje się pod tymi słowami... No nic będę leciał, dość żali... 3-majta się miłego dnia... tygodnia... miesiąca... życia...
Teraz gdy wszystko jest tak jak dawniej, siadam i rozmyślam jak sobie poradzę, bo przecież też jestem człowiekiem i mam uczucia, potrafię kochać mocniej niż niejedna matka, kolejny raz łzy zalewają moje oczy...