I tylko spojrzał. Nic. Żadnego zrozumienia, uśmiechu, czegokolwiek. Pustka. Mogę już iść?
I czego się spodziewać, to już prawie rok, a z tych miesięcy tylko minuty udało nam się wyrwać. Pogódź się z tym. Panta rhei. Nie zatrzymasz kijem Wisły. Dalej myślę, że mnie nie chcą, ale nie mają wyjścia. Nie poradzisz nic.
Dlaczego tak boli? Cóż w nas takiego ważnego? Przecież to szarpie oddechy, klatkę piersiową, mięśnie kurczy na 3 długie uderzenia serca.
Odwróć się i żyj.