Skoro w poprzedniej notce powiedzialam ...ze stracilam fair jest napisanie co zyskalam bo i owszem zyskalam..Zyskalam wspólokatorke która jest dla mnie aniolem chuj mnie obchodzi jak to odczytasz ,ale tak jest .To ona wtedy byla...i w kolejne noce ,to ona jest ..i to na mnie zbiera z podlogi moje zwloki .Albo  martwi sie gdy za bardzo zabaluje ...czyli nie wróce po dniu na mieszkanie. To ona sie mnie pyta jak  matka czy spalam czy moze dalej sie zadreczalam tym co sie stalo. I jakze to ona staje w mojej obronie .

Nadal tez mam moje kochane Kotelki ,tyle co przechodzimy nas tylko wzmacnia .

Co jeszcze? Przestalam sie czuj zaszufladkowana .. Moje studia to nie bzdura . Odwazylam sie siegnac po to czego sie balam i to mam. Widnieje na papierku ...teraz dalej siegam .

Mam swój pokój ...w nieco .dziwnej stylówie bo mloda mi walnela kwiatki ...ma tylko 10 lat i chciala zrobic pokój dla ~dziewczynki# ale dzieki za to .

Wiem ze sa ludzie dla których znacze wiecej  i chociaz tyle sie zlego stalo poraz pierwszy znowu rozpoznaje odbicie w lustrze . I tu sobie poslodze .Widze w nim osobe ,która mimo wszystko sie podnosi i naprawde nigdy nie pomyslalam ze moge zagoic rany z poprzednich lat i moge miec swierze ale wiedziec ze sie one goja .

I aha  ciagle bedac szczera .Po pracy poczytalam troche..tak twojego bloga i okej troche zrozumialam twoja perspektywe lecz ciagle musze Ci przypomniec ze to ty podpaliles most po którym szlismy i ..wcale nie bede sie o to klocic po prostu zapomij juz o tym i zyj w spokoju.

Dobranoc i pociesze Cie .Nigdy nie moglabym byc twoja Ksiezniczka.