pewnego dnia gdy ja z patrycja siedziałysmy sobie w basenie przed nami siadł pan LUCEK ktory po pewnym czasie zaczał starannie wypuszczac bombelki. I od tego momentu nadałysmy mu ksywe PAN BĄCZEK. W pozniejszym czasie wymysliłysmy razem o nim mało inteligentny wierszyk:
PRZYSZEDł PAN BąCZEK,
SIADł PRZED NAMI
I STARANNIE ZACZął PóSZCZAć BOMBELKAMI.
WSZYSCY LUDZIE SIę ZEBRALI
I śMIERDZąCY GAZ PODZIWIALI.
ładny prawda!!!
...:::KOMENT:::...