Z Krupówek.
W górach było zajebiście. Zwłaszcza warta wspomnienia jest zarwana noc przejechana na energy drinkach i ciasteczkach oraz wyprawa na Giewont zaraz po tejże wspomnianej nocce. Wychodziliśmy o 5 rano więc raczej nie opłacało się iść spać. Ale odwalało nam fajnie. No i wejście na Giewont też całkiem fajne było. Nie licząc momentu, w którym prawie zleciałam z tej góry. :)