Nie mam co wrzucać i mam tylko jakieś jedno dziwne zdjęcie z balu. Bo zepsuła mi się chyba przejściówka. Bo moja mama lubi biegać z aparatem i uwieczniać mnie oczy ku niebu wznoszącą/mrużącą/przysypiającą w stanie podgorączkowym.
Tak cudownie dzisiaj padał deszcza, ja nie mam parasola i idę, a włosy mi mokre zalewają twarz. I nic nie widzę, bo mi się zakropkowały okulary i je zdjęłam, żeby nie mieć zeza.
Nie było źle, a improwizacja to fajny przedmiot, na którym można udawać, że się coś umie, a i tak nauczycielka mówi przez 80 % czasu. c:
I upatrzyłam sobie takie ładne, czerwone headphones w empiku. 159 zł. Da radę.
Turn that whiskey into rain,
Wash it away.