tak wiec choruje sobie w domu.. tak szczerze to nawet zaczynam sie obawiac, ze jezeli jeszcze kilka dni spedze prowadzac taki tryb zycia, to zaczne widziec na okolo ojca mateusza, małe miss i inne ciekawe rzeczy...
najgorsze jest to, ze tak potwornie meczy mnie kaszel, ze juz nie mam sily bo jak kaszle to czuje smak krwi, a jak nie kaszle, to ciezko mi oddychac...
na szczescie aga ze szczepa mieszkaja tak bliziutko, ze jak tylko sa w domu to mnie odwiedzaja, gdyby nie one, to mogloby sie okazac, ze nie moge odejsc od telewizora..
nie widzialam mojej mamy od 4 i nie zobacze do 20 i jest mi tak jakos dziwnie, zle.. na pewno gdyby tu byla mniej bym sie nudzila, do tego poprosila mnie zebym podlewala kwiatki(co jest dla mnie dosc trudnym zadaniem), nie bez przyczyny u mnie w pokoju nie ma juz zadnych zywych roslinek...
mam taka starszna ochote zapalic papierosa, ale wiem, ze nie powinnam, bo tylko sobie zaszkodze..
co chwile strasznie kreci mi sie w glowie i chcialabym, zeby to sie zmienilo, bo nie ogarniam :<
stesknilam sie za marc, ktora jest gdzies w hiszpanii, maluje ploty, karmi kozy, osly, swinki czy inne zwierzatka..
oks moze sprobuje pojsc spac..
http://www.youtube.com/watch?v=TzxwOrT6Beo
<3