Nowy rok?

Tym razem zdjęcie z kategorii przypadkowo fajnych. I robionych telefonem. A to tak przy tej okazji, że chciałabym sobie tutaj po prostu popitolić.

Nieoczekiwanie w 2025 roku zaczęły zachodzić pewne zmiany w moim życiu. Jedne trwają, inne "się nawróciły" w połowie drogi. Te, co się - jak ja to mówię - nawróciły, mogłyby mnie wyniszczyć, wdeptać w ziemię, ale finalnie (na co liczyłam) zostawiłyby mnie silniejszą. Nie zadziały się do końca, ale jednak gdzieś tam w głębi serca czuję. że są nieuniknione i tak czy inaczej się zadzieją. Tylko w innym czasie. Tylko może będę na to lepiej przygotowana. I tylko... lepiej szybciej niż za późno.

Druga kategoria zmian to te. które trwają. I to z nich się cieszę. Nie chcę ich przerywać. niech się toczą niczym kula śnieżna. Jeśli te zmiany zagoszczą w moim życiu na stałe, to mają szansę spowodować lawinę dobrych i miłych konsekwencji. A zaczęło si ę niewinnie, bez wielkich nadziei i - nie od Nowego Roku. 24 stycznia to przecież nie Nowy Rok ;)

Kolejna sprawa to kierunek. Ustawiam sobie ster na cel czyli na sukces. Na sukces w życiu zawodowym, na sukces w rozwoju, zdrowiu i przede wszystkim - w życiu osobistym. Z tym, że to ostatnie pewnie się poukłada przy okazji pozostałych aspektów ;) bez presji, bez pośpiechu, wszystko w swoim czasie. 

Co planuję na ten rok? Odkładam kasiorkę, bo czas wreszcie wyruszyć na sesję z moimi dwoma małymi smokami (ten jeden za chwilę może zacząć się uchylać od zdjęć z mamuśką ;P ). Planuję też zrobić jedną sesję tylko dla siebie samej. Biznesowo-kobiecą. W radosnych. lekkich, wiosennych kolorach. W garniturze i w kardiganie. W sukience i ogrodniczkach. Hej no, jestem wyluzowaną babką!

Taka sesja przyda mi się na pewno na nową stronę, którą pomału sobie stawiam, na media społecznościowe i do ramki :D

Co tam jeszcze?... 

Ach tak! Tatuaż. Taki między cycki - bo obiecałam sobie, że jeśli osiągnę swoje cele to jadę i dziaram się między cyckami :D

Także no... Mimo, że ten rok źle wystartował, to pokazał mi, że jestem w stanie przetrwać więcej niż myślałam. A dwa: on chyba wcale nie będzie cały aż taki zły ;)

A jak u was?