Przeglądałam ostatnio stare zdjęcia, tak z ciekawości, bo chciałam trochę pokasować i parę z nich wywołać. Oczywiście najbardzej zwracałam uwagę na włosy i doszłam do wniosku, że poniszczone były w 2012, a potem tylko suche i rzadkie.
Ale od początku.
- Na pierwszym zdjęciu fotorelacji włosy gimanzjalne, przepatrzyłam zdjęcia z tego okresu i one nie były zniszczone, pomimo stosowania jedynie szamponu. Nie dbałam wtedy o włosy w żaden sposób. Pół miesiąca później użyłam szamponetki, włosy 2 mycia były brązowe, a potem tylko rude. Aż do wakacji rok później.
- Drugie zdjęcie to właśnie wakacje, kiedy moje końcówki zabarwiłam bibułą na różowo/czerwono. Zabieg ten nie zniszczył mi włosów, bo wtedy i tak były zniszczone i suche. Przez chyba rok nie były podcinane. I żółć utrzymywała się do sierpnia. Tuż po "sesji zdjęciowej" z lipca włosy masowo zaczęły wypadać. Miałam wtedy, powiedzmy "trudny okres w życiu". Dużo schudłam, mało jadłam i piłam, ale inaczej się nie dało.
- Podcięłam włosy jakieś 5 cm, pozbyłam się zniszczeń, ale włosy były dość suche. I właśnie jakoś zanim je podcięłam zaczęłam stowować maski, odżywki, laminować. Olejowanie średnio mnie przekonywało i robiłam je 3 razy w miesiącu. Wiem, nie ma się czym chwalić. :D Ale już we wrześniu wzięłam się za regularne olejowanie, zadziwił mnie szybki efekt, bo już po miesiącu były zdrowsze, ładnie błyszczały. Już nie były żółte więc je polubiłam. Denerwowało mnie jedynie, że się "zbijały" w pasma jeśli zbyt długo przebywałam na wietrze, tak jak na zdjęciu w białej bokserce.
- I zaczęłam pić drożdże, żeby móc jak najszybciej zacząć je równać i zagęszczać. Strasznie mnie denerwowało, że warkocz był taki cienki, a jeszcze cieńszy przy końcu. Jak widać po pół roku stały się gęstsze. Właściwie to nawet trochę wcześniej, ale zdjęcia z tamtego okresu mi się pokasowały.
Więc dziewczyny, nie mówicie, że się nie da i nie marudźcie. Olej w dłoń, coś na zagęszczenie, końcówki do podcięcia i do dzieła. :D
Postaram się zaktualizować moje włoski niedługo, jak mi kochana Siostrunia zrobi zdjęcie :)
Poza tym baaardzo chciałam Wam podziękować, bo to dzięki Wam. ;) Blog miał być po to, by mnie motywować i robi to skutecznie. Tym bardziej, że obserwuje mnie już ponad pół tysiąca osób (a wczorajszy wpis był nudny jak flaki z olejem). Jest to dla mnie najlepsza motywacja.
I nie spodziwałam się tylu osób. 200 to już było dla mnie dużo, bo nie promowałam się, nie spamowałam "fajne, zapraszam do mnie", nie dodawałam 10 notek dziennie, czasem głupio mi było nawet komentować cokolwiek.
To miłe uczucie mieć Was tyle. A jeszcze lepsze słyszeć od koleżanki o "akcji drożdżowej u victimized", albo od siostry gdy opowiadała, że jej koleżanki rozmawiały o moim blogu i włosach. :D
Dziękuję

| blogspot | facebook |
KONTAKT: [email protected]