Zdjęcie zmęczone przeze mnie mega.
Mam makijaż, doczepy i wyglądam na nim uroczo czyli pakiet, w którym nie da się mnie spotkać na żywo.
Wpadłam tak o, napisać co u mnie.
W sumie to nic takiego, do wakacji jeszcze tylko miesiąc!
Jaram się strasznie, a do tego czasu staram się umilic sobie jakoś czas ;-)
No więc z nadzieją liczę, że miesiąc minie szybciutko.
W zeszły weekend melo, bo Adzi urodziny + trip z Pauliną.
Ten weekend też nie należy to tych spokojnych, wbrew pozorom.
Sobotę przeleniuchowałam, ale za to dzisiaj muszę wstać o 9.
Wsątpic do Adzi na kawę i po książkę.
Potem wysprzątać dom, swój pokój i cokolwiek spakować.
No i zaczyna się tydzień wolnego.
W poniedziałek na 12 do bufetu, potem reszta pakowania i w nocy z poniedziałku na wtorek LONDYN.
Z Igorem ;>
Cieszę się strasznie, bo uwielbiam to miasto.
Nikt mi nie wmówi, że to miasto nie ma Swojego specyficznego klimatu, w którym jestem zakochana.
Oby pogoda dopisała, liczę bardzo!
Resztę tygodnia spędzę na nadrabianiu zaległości do szkoły, super.
Potem jakoś tak wychodzi, że mam urodziny, następnie Blackpool (o ile pyknie).
No, a potem już może ze 2 tygodnie i Polska.
Nie będzie łatwo, ale damy radę.
A teraz jeszcze trochę posiedzę i przydałoby się pójść spać.
Także dobranoc i do następnego!