Iruś i Misia.
Jeje. Moje życie jest na max'a... Jakby to ładnie ująć.
Pokruszone? Porąbane? No cos w tym rodzaju. Nie mam
kompletnie pojęcia co się dzieje. A wakacje jeszcze to wszystko potęgują.
No nic. Nie będę się tutaj nad sobą rozczulać.
Plany na wakacje? W sumie to może jakieś 2 wyjazdy, a tak to
nuda w domu. A nuda mam na myśli picie.
Niestety. Pochłonęło mnie to. Ale to daje takie rozluźnienie.
A po roku szkolnym jest to wręcz wskazane.
No więc w sobotę (czyt. niedzielę) wyjazd w góry. Na tydzień.
Czy jakoś na 9 dni. Później do Rudego (Tego to się nie mogę
doczekać!) Ale coś czuję, że nie będzie przyjemnie.
No nic. Kończę, bo spać mi się chce. (Nawet nie wiem co takiego dziś
robiłam...)