"Wyprawa na Dziki Zachód"
Część 13 z 21
Z Wandei ruszyliśmy na południe, a rozwieszone tu i ówdzie plakaty informujące o średniowiecznym festiwalu w jakowejś mieścinie zwróciły moją uwagę na fakt, iż pomimo całej demoliberalnej nienawiści do wartości panujących w wiekach średnich, samą epokę strasznie się w całej Europie celebruje. Posiadanie starówki czy katedry z tamtych czasów to dla każdego miasta i miasteczka powód do dumy, wąskie uliczki dekorowane są różnokolorowymi proporcami, urządzane są średniowieczne pokazy i festiwale, motywy średniowieczne przeważają też w sklepach z pamiątkami i zabawkami. Szczytem wszystkiego było rzecz jasna Carcassone, gdzie stałem się świadom pewnego paradoksu - otóż w dość jeszcze tradycyjnej, katolickiej Polsce słowo "średniowiecze" to synonim zacofania i głupoty, a tymczasem na tak spustoszonym duchowo zachodzie Europy słowa tego nikt się nie wstydzi, miejscowości wręcz nim się reklamują, jakby stanowiło synonim dawnej, wielkiej epoki. Możliwe, iż tresowane w nienawiści do owej epoki jest jedyne europejskie społeczeństwo, któremu jeszcze "grozi" jej nawrót...
cdn...
Zdjęcie: Carcassonne, Langwedocja-Roussillon, Sierpień AD 2009